Śladami św. Józefa: Jaki jest Boży plan na idealnego faceta?

Gdzie ci chłopcy, prawdziwi tacy, orły, sokoły, herosy? Gdzie ci chłopcy na miarę czasów, gdzie te chłopy? – śpiewała ponad ćwierć wieku temu Danuta Rinn (Gdzie ci mężczyźni?, sł. Jan Pietrzak, muz. Włodzimierz Korcz), głosząc kryzys męskości. W dobie PRL-u, kiedy kobiety zachęcano do wsiadania na traktory, a szerzej w dobie postępującej kobiecej emancypacji, coraz większych żądań dotyczących równouprawnienia płci, dostępu do takiej samej pracy, płacy, rozrywki – kobiety zaczynały być coraz bardziej niezadowolone i wykrzykiwać o kryzysie męskości.

Ideał mężczyzny

Ideał mężczyzny zmieniał się przez stulecia. Starożytność opiewała czyny Heraklesa i Odyseusza, którzy mierzyli się z niebezpieczeństwami nie do pokonania. Średniowiecze sławiło rycerzy pokonujących wszelkie trudy dla ratowania ukochanej. Także kolejne epoki gloryfikowały honor, godność, wierność, odwagę, męskość, waleczność, prawdomówność, poświęcenie życia, troskliwość, opiekuńczość. Od wieków mężczyzna miał być tym, który buduje dom, stara się o jedzenie i utrzymanie oraz broni rodzinę przed niebezpieczeństwem. Kobieta zaś miała strzec domowego ogniska. W którym momencie kobiety postanowiły przejąć rolę mężczyzn, trudno dokładnie określić, ale pomysły takie pojawiały się prawdopodobnie we wszystkich epokach – oczywiście na miarę aktualnych czasów.

Powstanie ścisłej ideologii feministycznej wiązane jest z Rewolucją Francuską (1789-1799) i powstaniem Deklaracji Praw Kobiety i Obywatelki (1791 r.). Kobiety domagały się równego dostępu do szkolnictwa, praw politycznych, następnie równouprawnienia w dostępie do pracy, swobód seksualnych czy prawa do aborcji. Od mężczyzn zaś wymagano ustępowania pola, by zrobić miejsce dla kobiet. Dziś kobiety poruszają się sprawnie w każdym obszarze życia, stając się często samowystarczalne. Ale czy szczęśliwe? A przecież planem Boga dla każdego człowieka jest właśnie szczęście i spełnienie.

Czy z kryzysu męskości i owego niezadowolenia kobiet wypływa rosnąca wciąż fala rozwodów? Z danych GUS za rok 2013 wynika, że na 181 tyś. zawartych w Polsce małżeństw, rozpadło się w ciągu pierwszego roku aż 66 tyś. – czyli trzecia część. Dodajmy, że Polska nie należy do czołówki państw, w których rozwodów jest najwięcej. Zgodnie z badaniami GUS, najczęstszymi przyczynami rozwodów są: zdrada, niezgodność charakterów, dzieci z poprzedniego związku, choroby (w tym alkoholizm lub bezpłodność) oraz kłopoty finansowe. Temat ten porusza mnie, gdyż sama jestem małżonką i zastanawiam się, jakie ja mam szanse na szczęśliwą i trwałą rodzinę? Czego powinnam oczekiwać, a czego nie od mojego męża? Jaka powinna być rola i postawa mężczyzny w małżeństwie? Co z proponowanych przez dzisiejszy świat męskich wzorców jest wartością, a co kłamstwem złego ducha? Jaki jest Boży plan na faceta?

Silna głowa rodziny

Do szukania roli mężczyzny w małżeństwie zainspirowała mnie Ewangelia według św. Mateusza i to w jaki sposób ewangelista przedstawia Maryję. Moją uwagę zwrócił stojący z boku św. Józef, jej małżonek. W 13 rozdziale Ewangelii Mateusza widzimy Jezusa, który przychodzi do swojego rodzinnego miasta i naucza w synagodze. W Jego słowach słychać ogromną mądrość, dodatkowo zaś potwierdzają je cuda. Zdziwieni Żydzi, którzy pamiętają jeszcze Jezusa jako małego chłopca, mówią: Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? (Mt 13, 55-56). Sensem tych słów jest oczywiście niedowierzanie obecnych w synagodze, że ich sąsiad mógłby być wielkim prorokiem. To jednak, co zwraca uwagę w ich słowach, to wysunięcie na pierwsze miejsce w tej charakteryzacji Jezusa Jego ojca Józefa. Czy jest to celowy zabieg Mateusza? Wydaje się, że fragment ten oddaje doskonale patriarchalną kulturę żydowską, gdzie na pierwszym miejscu był mężczyzna, ojciec rodziny. Kobietę postrzegano z perspektywy mężczyzny – najpierw ojca, potem męża. Przyjmuje się, że Mateusz pisał swoją Ewangelię właśnie do Żydów, starając się udowodnić im mesjańskie pochodzenie Jezusa i wypełnienie się na nim zapowiedzi proroków – stąd m.in. częste cytaty ze Starego Testamentu. Takie więc musiało być myślenie Żydów – najpierw syn cieśli.

Ewangelia św. Mateusza powstała ok. roku 70, kiedy Maryja otaczana była już wielkim szacunkiem pośród apostołów i innych uczniów. Doceniano jej macierzyństwo, wybranie, niezwykłą śmierć. Mimo to Mateusz przestawia cudowne macierzyństwo Bogarodzicy na drugi plan. W całej jego Ewangelii Maryja usuwa się jakby w cień. To nie ona kreuje wydarzenia historii zbawienia, jest raczej narzędziem w ręku Boga. Instrumentem wybranym przez Boga, by stać się matką dla Bożego Syna. Nie możemy bowiem zapominać, że prawdziwym Ojcem Jezusa jest sam Bóg. Józef jest ojcem przybranym, ale także wyznaczonym przez Pana. Ewangelia nie umniejsza jednak roli Józefa – zgodnie z Prawem jest on bowiem ojcem, a dla Żydów Prawo było najważniejsze. Wyprowadzając rodowód Jezusa, Mateusz wskazuje na Jego pochodzenie od Abrahama, przez Dawida, aż do Józefa – ojca według Prawa.

Człowiek sprawiedliwy

Józef był człowiekiem sprawiedliwym. Pisze o tym Mateusz w 1 rozdziale swojej Ewangelii (Mt 1, 18), starając się niejako uzasadnić postępowanie męża Maryi, gdy ten dowiedział się o Jej stanie brzemiennym. Cóż jednak oznacza owa „sprawiedliwość”? Zgodnie z prawem Józef powinien odesłać Maryję do domu jej ojca, publicznie ogłosić, że popełniła cudzołóstwo, a mieszkańcy miasta winni ją ukamienować wraz z mężczyzną, z którym dopuściła się grzechu. Dziewictwo bowiem było dla Żydów czymś niezwykle ważnym, stanowiło o wartości kobiety, a jakiekolwiek nadużycie w dziedzinie seksualności skutkowało utratą honoru. Józef nie korzysta ze swoich uprawnień. Znajduje w Prawie inną ścieżkę, która pozwala jednocześnie być wiernym jego przepisom i uratować godność Maryi. Decydując się na ciche przeprowadzenie procedury rozwodowej, chce zwrócić jej wolność, być może po to, by mogła poślubić tego, z kim zaszła w ciążę. Ratuje życie i dobre imię swojej żony. Czyż to nie piękna cecha mężczyzny?

Warto dostrzec, że Mateusz pisał o św. Józefie już po jego śmierci. Można więc przypuszczać, że owa święta sprawiedliwość, o której wspomina w 18 wersecie 1 rozdziału Ewangelii, cechowała męża Maryi przez cały jego ziemski żywot. Najlepszym dowodem na prawość i sprawiedliwość Józefa jest także sam fakt, że Maryja zdecydowała się go poślubić. Apokryfy mówiące o dzieciństwie Maryi wskazują, że Joachim i Anna oddali ją jako małą dziewczynkę do świątyni. Miała tam modlić się i tkać zasłonę Świątyni. Maryja pragnęła poświęcić swoje dziewictwo Bogu. Bóg wprawdzie przyjął tę ofiarę, ale czy Maryja mogła o tym wiedzieć, gdy opuściła świątynię i poślubiła Józefa? Oznaką Bożego błogosławieństwa dla małżonków było przecież liczne potomstwo. Maryja musiała więc spodziewać się, że doczeka się z Józefem dzieci, gdy kapłani wskazali jej cudownie wybranego kandydata na męża (Protoewangelia Jakuba). Owo cudowne wybranie – wskazanie Józefa przez znak dany z góry – świadczy także o Bożym zaufaniu, które spoczęło na Józefie, będąc niejako gwarantem jego prawości, sprawiedliwości i świętości.

Jak doszło do tego, że Józef nie oddalił swojej małżonki, mimo wyraźnego dowodu na cudzołóstwo? W historię zaingerował sam Bóg, przemawiając do Józefa we śnie: oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 20-21). Sen przeciwko dowodom. Czy kiedykolwiek wcześniej zdarzyło się, żeby kobieta poczęła pozostając dziewicą, poczęła z Ducha Świętego? Co to oznacza? Te wątpliwości musiały dotykać Józefa, choć z drugiej strony znał z pewnością doskonale Stary Testament i zapowiedzi o mającym narodzić się z Dziewicy Mesjaszu. Czy w tym momencie wiedział już czyim stanie się ojcem?

Wierny Bogu

Józef jest wierny Bogu. Bez szemrania wypełnia Jego wolę. Bóg jeszcze dwukrotnie objawia swoją wolę Józefowi i mówi o przyszłości we snach. Sny te dotyczą niebezpieczeństwa grożącego Dzieciątku Jezus ze strony króla Heroda. Anioł nakazuje Józefowi udać się w daleką podróż do Egiptu (Mt 2, 13-15), a po śmierci Heroda informuje go, że może już powrócić do Izraela (Mt 2, 19-23). Józef za każdym razem wypełnia Bożą wolę. To mężczyzna wsłuchujący się w głos Boga i postępujący zgodnie z Jego słowem.

Czy dzisiejszy mężczyźni słuchają co chce odnośnie ich rodziny powiedzieć Bóg? A Pan mówi właśnie do Józefa, do mężczyzny, do męża. Nie do kobiety, nawet wyjątkowej, bo będącej Matką Bożego Syna. Bóg nie potwierdza swojej woli objawiając się dodatkowo Maryi. Mówi do niej przez usta anioła tylko w momencie zwiastowania. Później swoją wolę objawia już tylko Józefowi. Ona zaś – kobieta – ma być posłuszna mężowi. Czy to właśnie Boży plan na udane i szczęśliwe małżeństwo? Św. Paweł pisze: Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu (Kol 3, 18), a w innym miejscu: Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem, ale jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim (Ef 5, 22-23). Czy nie są to najtrudniejsze słowa Pisma Świętego dla większości współczesnych kobiet? Czy na samo słowo „posłuszne”, „poddane”, „uległe” nie przechodzi po żeńskich plecach zimny dreszcz? Dzisiejsza kobieta pragnie podporządkować sobie mężczyznę, tak by był na każde jej zawołanie, by spełniał jej oczekiwania i zachcianki. Dzisiejsza kobieta nie chce być posłuszna nikomu. A jeśli to posłuszeństwo i poddanie to właśnie Boski przepis na szczęśliwą relację małżeńską? Dlaczego łatwiej uwierzyć w to, że feministyczna walka o równość płci da spełnienie, a posłuszeństwo nie? Może dlatego, że równouprawnienie w założeniu daje jakieś prawa, a poddanie je zabiera? Ale czy miłość, której tak wszyscy pragną nie jest raczej dawaniem czegoś z siebie, niż braniem? Czyż więc posłuszeństwo nie pasuje bardziej do miłości?

Więcej robi niż mówi

Spoglądając na przytoczone powyżej fragmenty Ewangelii, widzimy także wyraźnie milczenie Józefa. Żaden z ewangelistów nie zanotował ani jednego słowa cieśli. Czy to oznacza, że Józef w ogóle się nie odzywał? Nie sądzę. Wyobrażam sobie raczej, że jako dobry mąż i ojciec często rozmawiał z Maryją i Jezusem, że był lubiany i ceniony przez sąsiadów, z którymi również musiał nie raz wymieniać poglądy. Myślę, że zabieg apostołów spisujących poszczególne Ewangelie miał raczej na celu ukazanie charakteru Józefa jako tego, który po pierwsze słucha Boga, bardziej niż ludzi, a po drugie więcej działał niż mówił. Cieśla bowiem w każdym z powyższych fragmentów ukazany jest w działaniu. Postanawia oddalić Maryję, przyjmuje ją do siebie, podejmuje podróż do Egiptu, porzuca egipskie życie, by powrócić do Izraela. Taki widocznie musiał być. Nie tracący czasu na próżne gadanie o tym co mógłby zrobić, ale ciągle działający. Człowiek czynu. Czyż i to nie ideał mężczyzny? Czy nie za wiele słów wkradło się dziś do męskiej przestrzeni? Jak często spotykamy mężczyzn, którzy porzucili jakiekolwiek działanie – także za sprawą kobiet, które za bardzo pragną działać – i siedzą bezpłodnie przy komputerach lub telewizorach? Jak wyraźnie widać, że mężczyźni Ci są nieszczęśliwi?

Przypomnijmy raz jeszcze, najczęstszymi przyczynami rozwodów są: zdrada, niezgodność charakterów, dzieci z poprzedniego związku, choroby (w tym alkoholizm lub bezpłodność) oraz kłopoty finansowe. Józef od początku swojego małżeństwa borykał się z problemem zdrady, wychowywał dziecko, które biologicznie nie było jego, w dodatku nie doczekał się z Maryją wspólnych dzieci. Nie było im z pewnością lekko także pod względem finansowym, zwłaszcza gdy musieli porzucać swoje życie, by uciekać przed niebezpieczeństwem do Egiptu. Czy współczesny mężczyzna, będąc mężem najpiękniejszej i najwspanialszej z kobiet – Maryi – po prostu by się z nią nie rozwiódł? A gdyby tak wprowadzić do naszych małżeństw nieco z Bożego planu i zaproponować mężczyznom uważne przyjrzenie się postaci św. Józefa? Jak mogłyby wtedy wyglądać statystyki GUSu?

Paulina Wysocka