Nie ma, jak u Mamy: Świadectwo otrzymanej łaski, wyproszonej przez ręce Maryi

„Nie ma, jak u Mamy” to nasz radiowy cotygodniowy cykl internetowy, w którym pragniemy przybliżać Matkę Bożą. Jej życie, Jej skuteczne wstawiennictwo, Jej „obecność” w życiu świętych, modlitwy do Maryi, miejsca Jej kultu, a także wizerunki Matki Bożej. Może na wzór św. Maksymiliana, który, jak napisał o. Roman Soczewka – „lubił soboty i radością z tego dnia dzielił się ze współbraćmi zakonnymi, wygłaszając im pogadanki lub konferencje o Matce Bożej Niepokalanej.”

Dziś proponujemy naszym Słuchaczom/Czytelnikom świadectwo, które dowodzi, jak potężną moc ma modlitwa różańcowa. 

Półtora roku temu na mnie i na moją rodzinę spadł ogromny cios – diagnoza nowotworu złośliwego na osobę bardzo mi bliską… Prysnął czar spokojnego i beztroskiego życia, a rozpoczęła się walka z czymś, tak naprawdę, nieobliczalnym. Do tej pory, zajęci własnym życiem, zjednoczyliśmy siły i staraliśmy się stawić temu czoła… [Lekarze robili, co mogli]…

W kościele św.Józefa w Opalenicy wisi obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W tamtym czasie klęczałam przed nim prawie codziennie. Zwróciłam się do Matki Bożej i zaczęłam odmawiać Różaniec. Jedną małą cząstkę, codziennie. Nie byłam jednak w tej modlitwie wytrwała, nużyła mnie i szybko przy niej zasypiałam. Po kilku miesiącach po zakończonym leczeniu, biopsja, ku zdziwieniu lekarzy i naszym, ponownie wykazała komórki nowotworowe. Kolejna operacja i wynik, który sugerował rozsianie komórek nowotworowych w organizmie. Co wtedy czuliśmy widząc, że medycyna nie ma już nic więcej do zaproponowania ? Pamiętam, że fragment modlitwy Ojcze nasz: „Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi” wyjątkowo mnie drażnił. Nie godziłam się z tym, nie rozumiałam. Po co zatem się modlić, jeśli Bóg i tak uczyni coś według swej woli i z pewnością nie jest [On] Miłością.

W moim sercu zrodził się bunt, pojawiły się pytania, które nie dawały spokoju. W końcu musiałam wybrać: albo oprę się na osi wiary, albo z niej zrezygnuję; albo dostanę taką łaskę, że będę mogła w pełni, świadomie wierzyć i żyć nie tylko dla siebie, ale i dla drugiego człowieka, albo będę całkowicie zapatrzona w siebie i to nie będzie miało nic wspólnego z wiarą. Wróciłam do wiary, szukając ratunku dla siebie, ale przede wszystkim dla chorej osoby, która dała mi życie; dla kogoś, kto był, jest i będzie dla mnie wszystkim i którego kocham od zawsze.

Zrozumiałam, że musimy się modlić wszyscy, całą rodziną, wyrzekając się grzechu, wolnego czasu i wszelkich przyjemności. I że należy zwrócić się do Boga, jak małe dziecko do Ojca, ugiąć kolana w wielkiej pokorze. Przypadkowo dowiedziałam się o nowennie Pompejańskiej, która polega na odmawianiu co najmniej trzech części Różańca przez 54 dni. Aspekt wytrwałości jest w tej modlitwie bardzo ważny.

Całą swoją nadzieję upatrzyliśmy w modlitwie różańcowej i Matce Bożej Królowej Różańca Świętego. Błagaliśmy o łaskę, której tak bardzo potrzebowaliśmy i pragnęliśmy – łaskę zdrowia. Modliła się najbliższa i dalsza rodzina, modlił się również ktoś bardzo dla mnie ważny i bliski memu sercu – człowiek, z którym planowałam związać swoje życie… Dni upływały nam na modlitwie także do świętej Rity, świętego Ojca Pio i świętego Judy Tadeusza. Byliśmy jak skałą, silni wiarą, wzmocnieni nadzieją, doznawaliśmy w tym czasie łask i małych cudów, których po ludzku nie da się wytłumaczyć żadnym racjonalnym argumentem ani wiedzą lekarską.

Wiem, że na niejednych twarzach pojawił się teraz uśmiech politowania, ale jestem w pełni świadoma i pewna swoich słów i odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. Tego, co widzieliśmy i odczuliśmy, nikt nie jest w stanie zakwestionować… Terminy badań kontrolnych odwlekały się w czasie… Wreszcie, 18 września, otrzymaliśmy wynik badania – brak komórek nowotworowych w organizmie, żadnych śladów wznowy. 3 października był ostatnim dniem drugiej nowenny Pompejańskiej, którą odmawialiśmy od maja.

Przypadek ? Zbieg okoliczności ? Cud ? Każdy z was niech sam sobie odpowie na to pytanie. Dla mnie odpowiedź na nie pozostanie tajemnicą wiary.” (Karolina „Piękna historia o wierze, nadziei i miłości”)

Świadectwo pochodzi ze strony: http://rozaniec.maryjni.pl/, która to strona opublikował je za: „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2013
***
Na kolejną część naszego cyklu internetowego, „Nie ma, jak u Mamy”, zapraszamy już za tydzień – 20 lutego.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Nie ma, jak u Mamy: O różańcu ustami świętych, czyli dlaczego warto odmawiać różaniec
Nie ma, jak u Mamy: Matka Boża Dzieci Nienarodzonych
Nie ma, jak u Mamy: Cudowny medalik – noś go z ufnością na szyi!
Nie ma, jak u Mamy: Dlaczego sobota jest dniem szczególnie poświęconym Matce Bożej?