Nie ma, jak u Mamy: Maryja i ks. Dolindo

„Nie ma, jak u Mamy” to nasz radiowy cotygodniowy cykl internetowy, w którym pragniemy przybliżać Matkę Bożą. Jej życie, Jej skuteczne wstawiennictwo, Jej „obecność” w życiu świętych, modlitwy do Maryi, miejsca Jej kultu, a także wizerunki Matki Bożej. Może na wzór św. Maksymiliana, który, jak napisał o. Roman Soczewka – „lubił soboty i radością z tego dnia dzielił się ze współbraćmi zakonnymi, wygłaszając im pogadanki lub konferencje o Matce Bożej Niepokalanej.”

Dziś, w trwającym Wielkim Poście pragniemy przywołać ks. Dolindo Ruotolo. Nie przez przypadek, oczywiście! Maryja była niezwykle ważna w życiu ks. Dolindo Ruotolo. Kapłan z Neapolu każdą chwilę swojego życia poświęcał Matce Bożej, rozmawiał z Nią i notował uważnie Jej słowa. Szymon Królikiewicz, autor książki „Maryja i ks. Dolindo”, a także autor cyklu filmów w telewizji SalveNET sięgnął do nieznanych w Polsce dzieł autora modlitwy „Jezu, Ty się tym zajmij!”, by odkryć głębię relacji, jaką ks. Dolindo nawiązał z Maryją. Wyłania się z nich obraz wybrańca Maryi, podążającego za ukrzyżowanym Chrystusem drogą Matki Bożej.

Ks. Dolindo – święty, który rozumie nasze cierpienie

Szymon Królikiewicz uważa, że fenomen popularności ks. Dolindo w naszym kraju wynika ze związku ks. Dolindo z cierpieniem. Jest takie podanie, w którym jeden Żyd mówi do drugiego: „Czy ty mnie kochasz?”, na co ten odpowiada: „Tak, pewnie, że cię kocham”. Tamten pyta jednak dalej: „A wiesz, dlaczego cierpię?”. „Nie – odpowiada jego rozmówca. – Skąd mam to wiedzieć?”. „To jak możesz mnie kochać, skoro nie wiesz, dlaczego cierpię” – stwierdza w końcu pierwszy Żyd. I podobnie jest z ks. Dolindo. Polacy wyczuwają, że święty ten rozumie ich cierpienie.

Dolindo znaczy „cierpienie”

Cierpienie było wpisane w życie ks. Dolindo od początku. Naznaczyło wręcz jego tożsamość. Kiedy w Biblii wypowiadano imię drugiej osoby było to pokazaniem, że się ją zna. Nie można było też wypowiadać imienia „Jahwe”. Tylko raz do roku kapłan mógł wejść, w święto Yom Kippur, do miejsca najświętszego ze świętych i wypowiedzieć imię Boga. Imię wyrażało bowiem głęboką tożsamość.
Być może właśnie wiedziony głęboką intuicją Rafael Ruotolo, ojciec ks. Dolindo, nadawał swoim dzieciom imiona związane z Jezusem lub z Maryją. W przypadku ks. Dolindo też tak było, co pokazało się później, ale samo słowo „dolindo”, od neapolitańskiego terminu „dolendo” oznacza ból, cierpienie.

Zaznajomiony z bólem

Ojciec Dolindo, kiedy ten miał 14 lat, tłumaczył mu, że tak źle go traktował, bo wierzył, że zostanie nie tylko księdzem, ale i Apostołem. Być może w ten sposób jedynie usprawiedliwiał maltretowanie syna, ale w ten sposób także wypowiedział pewne proroctwo. Rzeczywiście, okazało się później, że Dolindo był przez całe życie zaznajomiony z cierpieniem. Tak było w dzieciństwie, tak było w szkole, tak było, kiedy został księdzem, tak było, kiedy dotknęły go rozmaite choroby na starość.

Głęboki związek z Jezusem

Ks. Dolindo słyszał, jak Jezus do Niego przemawiała. W 1910 r. mówił do niego: „Ja jestem Jezus – ból, a Ty jesteś „Dolindo Jezus”. Następnego dnia miał powiedzieć „Ja jestem Jezus miłość, a ty jesteś miłość Jezus”. Widać, że tutaj cierpienie było związane ściśle z osobą Jezusa Chrystusa. Ks. Dolindo modlił się o krzyże, ale modlił się przede wszystkim o to, by być zjednoczony z Jezusem. Widział, że kiedy cierpi, to przylega do Boga, a kiedy nie cierpi, ta więź się rozluźnia.

Związek ks. Dolindo z Maryją

Okazało się, że w imieniu ks. Dolindo jest też jakiś ślad cierpień Najświętszej Maryi Panny. Miała mu to powiedzieć sama Maryja 22 marca 1918 r. Przed reformą liturgiczną obowiązywało wówczas święto boleści Najświętszej Marii Panny. Tego dnia oznajmiła mu: „Ja przez swoje cierpienie stałam się współodkupicielką. Ty przez swoje cierpienia oddajesz się całkowicie do dyspozycji Bogu. Twoje imię oznacza ból, czyli jest rozwinięciem mojego imienia”. Maryja interpretuje swoje imię jako „moje boleści”.

Ks. Dolindo związał swoje cierpienie z Jezusem i Maryją, dlatego nie tylko był w stanie to przetrwać, ale był też w stanie żyć pełnią życia.

Na kolejną część naszego cyklu internetowego, „Nie ma, jak u Mamy”, zapraszamy już za tydzień – 13 marca.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Nie ma, jak u Mamy: Koronka do Krwawych Łez Maryi
Nie ma, jak u Mamy: Koronka do Siedmiu Boleści Maryi – o tę modlitwę prosi nas sama Matka Boża
Nie ma, jak u Mamy: Świadectwo otrzymanej łaski, wyproszonej przez ręce Maryi
Nie ma, jak u Mamy: O różańcu ustami świętych, czyli dlaczego warto odmawiać różaniec
Nie ma, jak u Mamy: Matka Boża Dzieci Nienarodzonych
Nie ma, jak u Mamy: Cudowny medalik – noś go z ufnością na szyi!
Nie ma, jak u Mamy: Dlaczego sobota jest dniem szczególnie poświęconym Matce Bożej?