Dziś wspomnienie św. Floriana – patrona strażaków

Wyjątkowa straż, wyjątkowe muzeum, wyjątkowa historia… tak w skrócie można podsumować jedno z dzieł świętego Maksymiliana – Ochotniczą Straż Pożarną w Niepokalanowie, założoną w 1931 roku.
04 maja obchodzimy wspomnienie św. Floriana – patrona strażaków.  To dobra okazja, by przypomnieć o niepokalanowskich strażakach ochotnikach oraz odwiedzić, działające na terenie tutejszego klasztoru Muzeum Pożarnictwa. Moim przewodnikiem był kustosz Muzeum i prezes OSP Niepokalanów – brat Janusz Kulak.

osp_niepokalanow1„Jesteśmy przede wszystkim zakonnikami z największego na świecie klasztoru w Niepokalanowie” – mówi brat Janusz, odpowiadając na pytanie, co wyróżnia OSP Niepokalanów od innych tego typu jednostek w Polsce. Wspomina, że jeszcze do 1999 roku wyjeżdżali do pożarów w… habitach. Dopiero z chwilą włączenia jednostki do Krajowego Systemu Ratowniczo- Gaśniczego, strój zakonny zamienili na mundury. Strój ten wyróżnia się napisem – „OSP Niepokalanów” oraz herbem, na którym widnieje zakonnik w habicie, gaszący pożar i stojąca za nim Matka Boża, błogosławiąca dziełu niesienia pomocy – Bogu na chwałę, ludziom na pożytek. Jednostka w Niepokalanowie liczy osiemnastu przeszkolonych strażaków zakonników. Wśród nich szesnastu braci i dwóch ojców, którzy – w razie potrzeby, posługują także jako kapłani – namaszczają i udzielają rozgrzeszenia.

Pomysł, by w Niepokalanowie powstała Straż Pożarna zrodził się w sercu założyciela klasztoru – o. Maksymiliana Kolbego. W latach 30. ubiegłego wieku powstawały tu coraz to nowe drewniane budynki, kryte papą. Na terenie klasztoru znajdowały się również najnowocześniejsze i kosztowne maszyny drukarskie. Św. Maksymilian jako pomysłodawca i gospodarz Niepokalanowa, przewidywał, że może dojść do niekontrolowanego pożaru, którego zakonnicy nie będą w stanie ugasić. Intuicja przyszłego świętego okazała się słuszna. Franciszkańscy strażacy nie raz wykorzystywali, jak powiedziałby ich założyciel – święty Franciszek, siostrę wodę do ugaszenia, brata ognia, który kilkakrotnie zagrażał klasztorowi.

Pomysł szaleńca Niepokalanej urzeczywistnił o. Florian Koziura, który objął stanowisko gwardiana Niepokalanowa w grudniu 1930 roku, kiedy św. Maksymilian przebywał na misji w Japonii. O zorganizowanie wewnętrznej straży pożarnej, o. Florian poprosił brata Salezego Mikołajczyka. Chętnych zakonników przeszkolił instruktor pożarnictwa z Warszawy – Józef Boguszewski.

Początki były archaiczne. Do beczki po ropie dorobiono dwa koła i tak powstał pierwszy beczkowóz z wodą. Własnoręcznie zrobiono też drabiny i bosaki. Poprzecinane na kawałki szyny wisiały na terenie klasztoru jako gongi. Jeśli któryś z zakonników zauważył pożar, wybiegał, uderzał kilkakrotnie w gong i alarmował o pożarze w klasztorze. Dopiero w lutym 1931 roku zakonnicy zakupili ręczną sikawkę marki „Tryumf”, którą wykorzystywano do gaszenia pożarów w Niepokalanowie.

maks_strazNiepokalanowska straż miała początkowo chronić jedynie „zagrodę Niepokalanej”, z czasem jednak okoliczni mieszkańcy, wiedząc o sprzęcie i umiejętnościach franciszkańskich zakonników, prosili ich o pomoc w gaszeniu pożarów poza klasztorem. Zakonnicy, wrażliwi na krzywdę innych, nie mogli odmówić potrzebującym i tak 02 lipca 1931 roku, jak każda ochotnicza straż w Polsce, zarejestrowali swoją działalność. Wybrano władze, przyjęto statut związku, a straż podzielono na oddziały. Ustalono także dwa sygnały alarmowe: Trzy uderzenia młotkiem w szynę, przerwa i znów trzy uderzenia itd. – oznaczało pożar poza klasztorem. Uderzenie w szynę bez przerwy oznaczało, że pożar jest wewnątrz klasztoru.

Bracia wystawili również wysoką, drewnianą wieżę, zwaną czatownią. Zasiadał na niej najodważniejszy strażak zakonnik i obserwował okolicę. W ręku trzymał odgromnik – różaniec, który strzec go miał przed niebezpieczeństwem, latem głównie przed burzami i silnymi wiatrami. Wyposażony w trąbkę, widząc dym lub – w nocy – łunę na niebie, alarmował pozostałych o niebezpieczeństwie, wzywał do działania i informował, w którym kierunku udać się mają strażacy, by nieść pomoc tym, którzy prawdopodobnie jej potrzebują. „Zdarzało się tak, że miejscowa straż we wsi nie wiedziała, że pali się w okolicy, a zakonnicy już byli przy pożarze” – tłumaczy brat Janusz Kulak. Z uśmiechem dodaje: „miejscowa ludność przypisywała braciom strażakom cudowne moce. Sądzono, że dostają wcześniej sygnał z nieba i wiedzą dokładnie, kiedy i gdzie należy przyjechać, by ugasić pożar.”

osp_niepokalanow2OSP Niepokalanów działa do dziś i prócz czynnego udziału w pożarach i akcjach ratunkowych, prowadzi Muzeum Pożarnictwa. Za oficjalne rozpoczęcie jego działalności uznaje się rok 1940. Przed wojną były, jak mówi brat Janusz, plany budowy Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Polsce, jednak ostatecznie zostały zrealizowane dopiero w latach 50. XX wieku. Józef Szaflik w swojej książce „Dzieje Ochotniczych Straży Pożarnych w Polsce” napisał, że pierwsze oficjalne Muzeum na ziemiach polskich, poświęcone tematyce pożarnictwa założono właśnie w Niepokalanowie.

Bracia przeprowadzili inwentaryzację, a zużyty sprzęt strażacki wyeksponowali. Dodatkowo jeden z zakonników – brat Cherubin, zbierał skrupulatnie z okolicznych jednostek wszystko, co mogło wzbogacić zasoby, tworzącego się Muzeum. Z czasem strażacy sami przywozili do Niepokalanowa pamiątki, sprzęty i eksponaty, które zasilały niepokalanowskie Muzeum. Dziś możemy obejrzeć w nim bogatą kolekcję prądownic, pomp ręcznych, drabin, bosaków, dyplomów, czy medali, nadawanych strażakom jeszcze przez cesarza Wilhelma, czy przez samego cara. W Muzeum znajdziemy m.in. franciszkański habit zalany smołą, gabloty z polskimi i zagranicznymi artykułami, opisującymi działalność strażaków zakonników oraz eksponaty, które pamiętają czasy św. Maksymiliana – ręczną sikawkę marki „Tryumf”, oryginalne tabliczki w języku niemieckim z czasów okupacji, informujące o istniejącej w Niepokalanowie straży pożarnej, czy archiwalne zdjęcie św. Maksymiliana wraz z braćmi na ćwiczeniach strażackich. Atrakcją są również fotografia franciszkańskich strażaków z Prymasem Tysiąclecia, kardynałem Stefanem Wyszyńskim oraz zdjęcie, dokumentujące pierwsze spotkanie strażaków na Jasnej Górze tuż przed wybuchem II wojny światowej w 1939 r. Dla miłośników motoryzacji prawdziwą gratką będzie samochód Minerva z 1905 r.

Muzeum OSP w Niepokalanowie jest otwarte dla wszystkich. Jest jednym z wielu dowodów na to, że pomysłodawca Niepokalanowa i działającej tu straży – św. Maksymilian Kolbe był twórczy, przedsiębiorczy i zaradny. Muzeum jest też żywym dokumentem minionej już epoki i dobrym pretekstem do tego, by odwiedzić piękny gród Niepokalanej oraz największy na świecie klasztor, w którym myśl św. Maksymiliana kontynuują nie tylko strażacy zakonnicy, inni bracia i ojcowie, ale również wiele osób świeckich.

Zapraszamy gorąco do Niepokalanowa, a wszystkim Strażakom – nie tylko tutejszym, życzymy opieki Matki Bożej, św. Maksymiliana i św. Floriana. Bogu na chwałę, ludziom na pożytek!

Malwina Szymańska/Radio Niepokalanów
Fot. OSP Niepokalanów, Radio Niepokalanów, Archiwum Niepokalanowa.

osp.franciszkanie-warszawa.pl