Rycerz Niepokalanej – luty 2023

Polecamy lutowy nr „Rycerza Niepokalanej”.
***

Słowo od red. naczelnego, o. Piotra:

Drodzy Czytelnicy „Rycerza Niepokalanej”!

Przesadziłbym mówiąc, że o. Celestyn był postrachem wśród Profesorów w Seminarium, ale czuło się autorytet, respekt wobec Niego. Wykładał mariologię, wprowadzenie do teologii, ekumenizm, a także odkrywał przed nami tajemnice sakramentów, czyli sakramentologię, którą pamiętam najlepiej, bo uczyłem się jej dwa razy… nie zdałem egzaminu, więc trzeba było powtarzać. I nie o to chodzi, że poszedłem na egzamin nieprzygotowany. O. Celestyn znany był z zaskakujących pytań, typu: „Czy to prawda, że Eucharystia nie jest najważniejszym sakramentem?”. Na odpowiedź: „tak” lub „nie” mieliśmy 10 sekund – i już padało kolejne pytanie. Z perspektywy czasu widzę, ile dobra zawdzięczam o. Celestynowi, jak wiele mnie nauczył. Mieć takiego Profesora to prawdziwe błogosławieństwo!

Dzisiaj z o. Celestynem mieszkamy na tym samym piętrze w niepokalanowskim klasztorze. Odwiedza mnie często, delikatnie pukając do drzwi, a potem wchodzi do pokoju z kartką w ręku i okrzykiem: „Mam dobry temat do «Rycerza»!”. Podziwiam jego zapał i ciągłą chęć dzielenia się z innymi swoją wiedzą. Ostatnio opowiedział mi pewną historię z dzieciństwa, którą za jego zgodą pozwolę sobie zacytować.

„Z dzieciństwa pamiętam święto Matki Bożej Gromnicznej w rodzinnym domu pośród rozległych, mazowieckich łąk pod Kałuszynem. Luta zima – srogi mróz i głębokie śniegi. Maluchy musiały pozostać w domu. Kościół był odległy od mych kochanych Małych Mroczek około trzech i pół kilometra. Uczęszczanie do niego zimą było dla dzieci problemem. Pewnego razu w święto Gromnicznej tylko ojciec ruszył do kościoła. Poszedł przez zaspy, Drodzy Czytelnicy „Rycerza Niepokalanej”! w czasie zamieci. Stawił się on przed Panem w imieniu rodziny. Reszta domowników łączyła się z sumą parafialną, śpiewając wielozwrotkowe kolędy. Wreszcie wrócił zaśnieżony ojciec. Przyniósł poświęconą gromnicę. Zapalił ją i wspiął się pod sufit. Płomieniem zapalonej gromnicy pociągnął po belce podtrzymującej drewniany sufit: najpierw wzdłuż, następnie w poprzek. Ogień świecy pozostawił po sobie lekko wypalony czy raczej dymem narysowany krzyż. Zdumionym dzieciom ojciec tłumaczył: «Pamiętajcie, kochane dzieci! Gromnica znaczy Matkę Bożą, płomień gromnicy znaczy Syna Matki Bożej, czyli Pana Jezusa, który jest Światłością świata, a ten ciemny krzyż na suficie, namalowany Płomieniem gromnicy, będzie nam przypominał o tym przez cały rok»”.

Piękna tradycja, której osobiście nie znałem. Może ktoś jeszcze o niej pamięta?

PS Ciekawe, czy na pytanie z sakramentologii odpowiedzielibyście: „tak” czy „nie”… ■

Piotr Szczepański OFMConv.
z Redakcją „Rycerza Niepokalanej”

***

Polecamy także lutowy nr Rycerzyka Niepokalanej