Sławomir Ćwikliński

Mikrofon, dobra muzyka i dobre słowo – od kiedy pierwszy raz zetknąłem się z radiem wiedziałem, że trudno bedzie się „odkleić”. Najpierw był pokój, magnetofon z kasetami i słowo mówione do „wymyślonych” słuchaczy. Z czasem dzięki Opatrzności Bożej pokój zamieniłem na studio, magnetofon na konsolę i komputer, a wymyślonych słuchaczy na prawdziwych odbiorców.

Wierzę, że do tej przygody zaprosił mnie Bóg przez Niepokalaną, choć intuicja podpowiada mi, że święty Maksymilian również jest zamieszany w tę sprawę 🙂