Rycerz Niepokalanej – luty 2021
Zapraszamy do lektury lutowego numeru Rycerza Niepokalanej. Oprócz wersji papierowej dostępna jest także wersja audio pisma.
„Jest to pierwsza wersja AUDIO czasopisma „Rycerz Niepokalanej„. Nasz miesięcznik jest wydawany od 1922 roku. Przygotowujemy się do 100. rocznicy ukazania się jego pierwszego numeru. Niech św. Maksymilian wyprasza nam wszystkim potrzebne łaski! „Niepokalana wszystkim się zajmie” – zachęca redakcja pisma.
Rycerz Niepokalanej – PRENUMERATA
Słów kilka (świadectwo) redaktora naczelnego:
Drodzy Czytelnicy „Rycerza Niepokalanej”!
Do 15. roku życia miałem dość poważną astmę, która objawiała się kłopotami z oddychaniem i uniemożliwiała mi normalne funkcjonowanie. Było to dla mnie mocno uciążliwe, bo jak tu nie biegać po podwórku? Czasem po zaścieleniu łóżka musiałem chwilę odpocząć, bo zaraz przychodziły duszności. W zasadzie nie było mowy o żadnym sporcie, no chyba że szachy, a chcąc grać w piłkę nożną z kolegami, musiałem zadowolić się staniem na bramce. Pod ręką zawsze miałem jakiś lek w aerozolu, który pomagał mi w przywróceniu w miarę normalnego oddychania. Do tego dołączona była alergia na kurz i różnego rodzaju pyłki traw. I znowu słabo, bo lubiłem bawić się w stodole, która była na podwórku (raz nawet o mało jej nie spaliłem), ale często kończyło się to poszukiwaniem wspomnianego aerozolu, aby zaradzić dusznościom.
Cała ta sytuacja trwała, jak wspomniałem na początku, do 15. roku życia. Wówczas po raz pierwszy poszedłem na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. W zasadzie przez cały pierwszy dzień pielgrzymowania martwiłem się, jak to będzie z noclegiem. Modliłem się, żeby nie trafić do stodoły, bo zważywszy na moją chorobę, byłby to pierwszy i ostatni dzień pielgrzymki. Po dojściu na nocleg, oczywiście zostałem zakwaterowany w stodole. Cóż było robić?… Ulokowałem się na szczycie stogu siana, starannie rozścieliłem materac, pilnując, aby żadne źdźbło nie znalazło się na nim, w zasięgu ręki położyłem aerozol i z duszą na ramieniu jakoś zasnąłem.
Gdy nazajutrz obudziłem się, byłem potrójnie zaskoczony. Po pierwsze, okazało się, iż w nocy zsunąłem się ze „sterylnie” przygotowanego materaca i obudziłem się zakopany w sianie. Po drugie, nie miałem żadnych duszności ani innych alergicznych objawów. Po trzecie, zgubiłem aerozol. Od tamtego czasu nie mam żadnych problemów z astmą i alergiami. Cud? Sądzę, że można by szukać jakiegoś medycznego wytłumaczenia, ale ja nie mam takiej potrzeby. Wolę dziękować Panu Bogu za zdrowie, które wróciło tak po prostu; wolę prosić Go o zdrowie dla tych, którzy się źle mają. Wierzę głęboko, że On troszczy się o nas w każdej chwili.
Przez kolejne dni wspomnianej pielgrzymki niosłem w sercu głębokie przekonanie, że Najświętsza Maryja Panna chce, abym o własnych siłach przyszedł do Jej jasnogórskiego wizerunku. I tak od wielu lat przychodzę, modląc się tymi prostymi słowami: „Uzdrowienie chorych, módl się za nami”.
Piotr Szczepański OFMConv
Redaktor