Niepokalanów: Rozpoczęły się obchody 100-lecia „Rycerza Niepokalanej”

8 stycznia, w 127. rocznicę urodzin św. Maksymiliana rozpoczęły się w Niepokalanowie obchody 100-lecia powstania „Rycerza Niepokalanej”. Eucharystii, rozpoczynającej obchody, przewodził wikariusz Warszawskiej Prowincji OO. Franciszkanów, o. Mirosław Bartos.

W homilii mówił:

„(…) Miłość to znak rozpoznawczy, że ktoś należy do Jezusa, a tym samym do Kościoła, albo nie. Miłość jest jak termometr, wskazujący na stan naszej duszy, na stan duszy drugiego człowieka. Dobrze to rozumieli i dobrze to realizowali święci. Dobrze to rozumiał św. Maksymilian. Wielki Rycerz Niepokalanej, który z imieniem Niepokalanej na ustach przeszedł przez Polskę, Rzym, Japonię, aby zakończyć swoją karierę w bunkrze głodowym. „Jest jakąś wspaniałą syntezą duchowości narodu polskiego” – tak właśnie o św. Maksymilianie mówił Sługa Boży, kardynał Stefan Wyszyński. ”

Ojciec Mirosław Bartos przywołał także podczas kazania słowa jednego z włoskich profesorów, który podczas kongresu w Rzymie w następujących słowach podsumował działalność św. Maksymiliana: „Przeniknięty franciszkańskim optymizmem ojciec Kolbe obrał sobie za zadanie danie ludziom ufności w nich samych. Znalezienie pierwotnego dobra życia, wskazując jako wzór Tę, która jest wcieleniem nieskażonego piękna, blasku i umiłowania życia, które można odnaleźć postępując za Nią.”

Św. Maksymilian chciał, aby przy pomocy Niepokalanej ludzie odzyskali swoją pierwotną piękność, ale i tężyznę, i aby walczyli o odnowę ich społeczności. Zdegenerowanemu społeczeństwu proponuje on społeczeństwo odnowione w świetle wiecznych wartości (…). Miłość do Boga i miłość do człowieka wyznaczała mu tę drogę w nauczaniu, a zwłaszcza poprzez przykład własnego życia (…) Radykalizm i całkowite oddanie są cechami, charakteryzującymi jego życie naznaczone miłością dla Królestwa Bożego. Bez żadnego oszczędzania zdrowia, trudów, bez rozkoszowania się z powodu uzyskanych osiągnięć (…) Dar samego siebie jest najwymowniejszą odpowiedzią na panowanie przemocy i nienawiści. Ten dar stał się również lekarstwem na wynaturzenie ludzkości.

Był mężem wspólnoty, poszukiwania coraz to głębszych relacji ze swoimi braćmi, z ludźmi, których chciał doprowadzić do Boga przez Niepokalaną. Był mężem słowa. Słowa, które głosi prawdę, Bożą prawdę o człowieku za pośrednictwem okazywania najdoskonalszego stworzenia, Niepokalanej, aby Ona stała się zwierciadłem dla każdego, w którym można by się było przejrzeć i aby Ona stała się wzorem do naśladowania. Jego cudowne działanie miało za przedmiot otwierać oczy osobom, które mają błędne poglądy na temat religii. Uczyć piękna ludzi, którzy żyją na tym świecie, być przewodnikiem dla tych, którzy szczerze są spragnieni Prawdy.

Przypomnijmy sobie lata 1933 – 1937 w Polsce. Zacytuję tutaj znów słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego z roku 1971: Cała prasa prowadziła wtedy zdecydowaną kampanię przeciwko Wydawnictwom i pracy Niepokalanowa, przeciwko Rycerzowi Niepokalanej, Małemu Dziennikowi, przeciwko montowanej tam radiostacji, planom budowy własnego lotniska dla szybszego rozprowadzenia wydawnictw. Była to prawdziwa droga krzyżowa ojca Kolbego, a jednak zwyciężył (…). Mimo tych lat rodzi się pytanie, czy nie są potrzebne takie same działania, aby pokazać drugiemu człowiekowi prawdę o człowieku. W tydzień po beatyfikacji, a więc 50 lat temu, ks. kardynał Stefan Wyszyński stawiał takie oto pytanie – dlaczego na ziemi mazowieckiej, pod Warszawą, wyrósł tak potężny, niczym niepohamowany apostoł chwały Niepokalanie Poczętej Matki Boga człowieka, skąd taki arsenał energii, która biła z tego człowieka w habicie franciszkańskim, skąd taki żar modlitwy i wiary, która góry przenosi, takie skoncentrowanie duchowości na jednym niemal punkcie – Niewiasty obleczonej w słońce? I mówi dalej – może dopiero lepiej to rozumiemy, gdy uświadomimy sobie, że miliony zeszytów Rycerza Niepokalanej zapisane przez ojca Maksymiliana rozrzucone po całej Polsce były niemal jedyną krzepiącą nas lekturą w czasie długoletniej wojny. Może to one podtrzymywały nadzieję w chatach i więzieniach. Dobry Bóg stara się oto, aby na ciężkie doświadczenia Naród miał swoich proroków, ukazujących zwycięstwo praw miłości nad nienawiścią i bezprawiem. Dziś widzimy, że jest w jego życiu jakieś miłosierdzie Boże dla Narodu , które sprawiło, że ojciec Kolbe narodził się w samą porę i żył, i działał we właściwym czasie. Był i jest aktualny dla Narodu i świata (…) I może chciałoby się powiedzieć dobrze, gdyby i dzisiaj był taki Maksymilian, ale możemy inaczej sobie odpowiedzieć. Naśladujmy go, bądźmy i my drugimi Maksymilianami w tych dzisiejszych czasach.

Św. Maksymilian jest zatem dzisiaj naszym mistrzem i przewodnikiem, i niech tak będzie. Pozwólmy, by Niepokalana opanowała nasze serce i całe nasze życie. By Ona żyła i działała w nas i przez nas. Tak, jak to chciał i jak to widział św. Maksymilian. Taki jest cel Rycerstwa – zdobycie całego świata dla Chrystusa przez Niepokalaną. Jest to cel zawsze aktualny, stąd też Rycerz Niepokalanej (…) niech zgodnie z złożeniem św. Maksymiliana trafia do wszystkich nas, do każdego domu, do każdej rodziny, do każdego serca, niech ukazuje miłość i potęgę Niepokalanej. W ten sposób służy temu, aby jak najwięcej dusz, oddając się Niepokalanej jako jej rzecz i  własność przybliżyło się do Najświętszego Serca Jezusowego, a wówczas już tylko mały odcinek będzie nas dzielił do tego, aby najpierw w naszych sercach, w naszych rodzinach, w naszych wspólnotach zapanowała miłość, pokój, radość i aby ta miłość radość i pokój rozpowszechniała się wokół nas i na całym świecie. Amen.

Fot. za: NIEPKALANOW.TV na YouTube


Przeczytaj/Posłuchaj także:
Niepokalanów: „Mazowsze” zaśpiewało dla św. Maksymiliana
Mazowsze w Niepokalanowie – przeżyjmy to jeszcze raz