Recenzja Radia Niepokalanów: Elizabeth Scalia – Małe grzechy dużo znaczą. Jak skończyć ze złymi nawykami, zanim one wykończą nas

Wszyscy jesteśmy mistrzami w samooszukiwaniu się. Do tego stopnia, że po przeczytaniu „Małych grzechów” jesteśmy zaskoczeni, jak wiele codziennych przewinień umyka naszej uwadze. W sensie: wiemy, że są to grzechy, ale w wyniku ciągłych usprawiedliwień wypieramy tę wiedzę ze świadomości. „Małe grzechy dużo znaczą” mają nam o tym przypomnieć. Już sam tytuł jest w tej materii bardzo wymowny, a treść książki jeszcze bardziej. Napisała ją Elizabeth Scalia, oblatka benedyktyńska i dziennikarka amerykańskich mediów katolickich, która swoje dzieło podsumowała następująco:

Jeśli chcemy spróbować stać się naprawdę dobrymi ludźmi, musimy zidentyfikować, a następnie porzucić te wady i grzechy, którym chętnie się poddajemy i przez które zawsze jesteśmy w defensywie. W tej książce zidentyfikujemy trzynaście „drobnych grzechów” (tuzin byłby bardziej biblijny, ale nie mogłam się powstrzymać), które są istotniejsze dla naszego duchowego i materialnego dobrostanu, a także bardziej szkodliwe dla naszej „zasadniczej dobroci”, niż nam się wydaje. Nazwiemy każdy z nich, wypełnimy nazwę treścią na podstawie naszych rzeczywistych doświadczeń, a następnie przypatrzymy się, co na jego temat mają do powiedzenia Pismo Święte, święci oraz (w niektórych przypadkach) Katechizm Kościoła katolickiego. Na zakończenie każdego rozdziału poszukamy praktycznych rozwiązań – sposobów i środków, które pomogą nam wyzwolić się od drobnych, powszednich grzechów sprawiających, że bronimy naszej „minimalnej” dobroci. Na sam koniec razem się o to pomodlimy. Mój sprzeciw wobec pomysłu, że powinnam zająć się tą książką, wziął się stąd, że natychmiast uświadomiłam sobie, że nikt nie potrzebuje jej bardziej niż ja. Przewiduję, że pisanie będzie dla mnie przerażającym procesem samopoznania. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że lektura nie będzie dla was równie przerażająca”.

Nic dodać, nic ująć.

Damian Pałuba