Nie ma, jak u Mamy: Cierpiąca Maryja w poezji
„Nie ma, jak u Mamy” to nasz radiowy cotygodniowy cykl internetowy, w którym pragniemy przybliżać Matkę Bożą. Jej życie, Jej skuteczne wstawiennictwo, Jej „obecność” w życiu świętych, modlitwy do Maryi, miejsca Jej kultu, a także wizerunki Matki Bożej. Może na wzór św. Maksymiliana, który, jak napisał o. Roman Soczewka – „lubił soboty i radością z tego dnia dzielił się ze współbraćmi zakonnymi, wygłaszając im pogadanki lub konferencje o Matce Bożej Niepokalanej.”
Dziś zapraszamy do refleksji nad cierpieniem Matki Najświętszej. Pomocą niech będą trzy piękne wiersze, podejmujące te tematykę:
Ewa Szelburg–Zarembina: Pieta
Widzisz –
Mówiłam –
Ludzie są dobrzy:
podnieśli Cię, Synu, wysoko.
Z wysokiego, wysokiego drewna,
gdy oczami wspierasz się o ziemię,
i na mnie wsparło się Twe oko.
Pamiętam –
Dzieckiem małym
chciałam Cię,
matka,
zamknąć w łonie –
a Tyś mi urósł
i królujesz teraz
w wielkiej cierniowej koronie.
To ludzie,
choć sami mali,
wznieśli Cię
i ukoronowali.
Myślałam:
Dziecko bez serca –
gdyś zgubił się nam w drodze
i znaleźliśmy Cię między kapłany
nad księgą w synagodze.
A oto–
bok Ci włócznią otwarli
i serce Twe widać,
jak krwawi.
Nie dziw się Synu,
że Matka oprawcom Twym
błogosławi.
Żeby nie ludzie,
nie grzeszni,
nic by nie zaszło w niebie:
nie poczęłabym,
nie urodziłabym
Ciebie.
I nie poznałabym, co to
matczyna radość
i boleść.
Taka to, Synu Boży,
o nas obojgu opowieść.
Wincenty Pol: Legenda o skowronku
Pod krzyżem stała Matka u stóp Syna,
I ból ją wielki na duszy uciskał…
I zaśpiewała w niebiosach ptaszyna:
Spojrzy się Maryja – skowronek zawisnął!
I tak nad Panem użalał się wiernie,
Że chciał mu odjąć choćby jedno ciernie.
Więc póty dzióbkiem i dzióbał, i dzióbał,
Aż cierń z korony Najświętszej odskubał.
Błogosławiła Matka skowronkowi,
Podniósłszy w niebo swe oczy żałosne,
I rzekła w łasce: Będziesz człowiekowi
I Bogu śpiewał najpierwszy na wiosnę!
I jako rzekła mu Matka Bolesna,
Tak też się iści: bo ptaszyna wczesna,
Nim śniegi giną, już w niebo się wznosi
I wielką chwałę Matki Bożej głosi.
Wojciech Bąk: Jak stać przy krzyżu…
Tak stać przy krzyżu – to na krzyżu konać
I czuć w swym ciele całą mękę Ciała –
Zwieszone były Jej wiotkie ramiona,
A przecież nie Ona na krzyżu wisiała!
I czuła cierni płomień, pręgi biczów
I mięśnie darte konania ciężarem,
I smutek (…) szat, drwinę zbrodniczą,
I żar spragnionych ust – i wielką wiarę.
Bo wszyscy mogli wątpić – tylko Ona
Tej męki znała na wieki zwycięstwo –
I konała duchem jak góra wzniesiona
Nad tą boleścią i krwawiącą klęską.
Ci, co patrzyli na nią – Matkę biedną,
Widzieli u stóp krzyża – nie poznali,
Że Ona z Synem duszą wrasta w jedność
I każdy gwóźdź i cierń Jej ciało pali
I niewidzialnie krew żywą wylewa,
I pot konania zimny z czoła spływa –
I tym męczeństwem ofiarą dojrzewa,
Spełnieniem Prawa smutna – i szczęśliwa.
Bo szczęście smutku jest – smutek szczęścia,
Że dzieje się, co musi być spełnione –
I rośnie chwała Bogu z krwi męczeństwa,
I śmiercią Życie tryska wyzwolone
I odkupienia tajemnica rośnie
I szept nie gniewu, lecz wielkiej miłości:
„Niechaj się stanie, co się stać musiało!”
I tak przy krzyżu – na krzyżu wisiała.
I tak konaniem synowskim konała,
Jak echo powtarzając Jego boleść –
I z wolą Jego sprzęgła swoją wolę.
Źródło: KOCHAM CIĘ MARYJO… Wiersze na uroczystości i święta Matki Bożej. Zebrał i opracował ks. Eugeniusz Marciniak. Wydawnictwo Duszpasterstwa Rolników; Włocławek 1997.