Bł. Rafał Chyliński – patron na czas epidemii – dziś dziękujemy Bogu za jego beatyfikację!
Dziś o 18.00 będziemy transmitować Eucharystię z okazji 30-lecia beatyfikacji franciszkanina bł. Rafała Chylińskiego. Nie każdy wie, ale jest on nazywany PATRONEM NA CZAS EPIDEMII.
Kiedy w 1736 roku wybuchła epidemia dżumy w Krakowie, niezwłocznie pospieszył z pomocą, opiekując się troskliwie chorymi i umierającymi. Nie dbając o swoje bezpieczeństwo, spędzał w lazarecie dnie i noce, wykonując wszelkie posługi przy chorych, pocieszając, spowiadając i przygotowując konających na śmierć. Po dwóch latach, gdy epidemia w Krakowie ustała, powrócił do Łagiewnik, gdzie opiekował się ubogimi, rozdając im jedzenie i ubranie. Znany był z tego, że rozdawał ubogim wszystkie zapasy z zakonnej spiżarni ?
MODLITWA DO BŁ. O. RAFAŁA CHYLIŃSKIEGO NA CZAS EPIDEMII
Bł. Ojcze Rafale, gorliwy opiekunie chorych w czasie zarazy,
Twojej trosce powierzamy nas samych, Ojczyznę i cały świat.
Uproś nam u Pana Boga łaskę szybkiego uwolnienia od epidemii.
Wspomagaj wszystkich walczących z chorobą, by mogli służyć rozważnie i ofiarnie.
Bądź przy zarażonych i ich bliskich, wyjednaj im pokój serca i zdrowie.
A tych, których przemogła zaraza, podtrzymuj w drodze do domu Ojca. Amen.
Fot. 1 https://www.archidiecezja.lodz.pl/
Fot. 2 Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego w Łodzi-Łagiewnikach – ołtarz pw. bł. Rafała Chylińskiego/Wikipedia
Pamięć i kult ojca Rafała Chylińskiego były i są żywe, a i on nie pozwala o sobie zapomnieć
ks. Paweł Kłys/www.archidiecezja.lodz.pl:
Na obrzeżach Łodzi znajduje się niewielkie Sanktuarium św. Antoniego z Padwy, którym opiekują się ojcowie franciszkanie konwentualni. W tym starym klasztorze od lipca 1728 roku do grudnia 1741 mieszkał i ofiarnie posługiwał błogosławiony ojciec Rafał Chyliński. Ten wyjątkowy kapłan, zakonnik i brat ubogich zapisał się złotymi zgłoskami w historii Kościoła, zakonu i miasta Łodzi.
Urodził się w uroczystość Objawienia Pańskiego 1694 roku w małej wiosce Wysocice należącej do biskupstwa poznańskiego. W cztery dni później został ochrzczony w kościele parafialnym w Buku i otrzymał imię Melchior, które przyniósł mu dzień jego urodzin. Radosne dzieciństwo i młodość upłynęły mu pod czułym i pełnym miłości okiem rodziców. Nauczyli go miłości do Pana Boga, Kościoła i drugiego człowieka. I pracy, by – jak mówili – nigdy nie był dla nikogo ciężarem. Mały Melchior Chyliński był wrażliwy na potrzeby ludzkie i biedę, co zaowocowało w jego późniejszym życiu.
Mając lat 10, został wysłany do Poznania, na naukę w Kolegium Jezuickim. Tam uzyskał gruntowne wykształcenie w dziedzinach humanistycznych i ścisłych i już jako pełnoletni rozpoczął trzyletnią służbę wojskową. Jak podają biografowie – nie podobało mu się wojsko, gdyż żołnierz często zamiast być obrońcą skrzywdzonych, sam stawał się krzywdzicielem nawet wtedy, gdy upominał się o swoje prawa. Melchior wiedział, że chce być żołnierzem, ale nie z bronią w ręku, innym niż poddany władzy świeckiej. Zapragnął zostać żołnierzem Chrystusa podobnie jak jeden z jego ulubionych świętych. Postanowił wstąpić do zakonu franciszkanów, naśladując jego założyciela – żołnierza sprawy Bożej.
Wstąpił do krakowskiego klasztoru, gdzie 4 kwietnia 1715 roku otrzymał habit i nowe imię. Jako młody franciszkanin, Rafał Chyliński mieszkał w Krakowie, Piotrkowie Trybunalskim, Warcie, Kaliszu – gdzie podjął studia teologiczno-filozoficzne w Obornikach i w Poznaniu. Tam w czerwcu 1717 roku otrzymał święcenia kapłańskie.
Po święceniach rozpoczął się zupełnie nowy rozdział w życiu ojca Rafała Chylińskiego. Był kaznodzieją ludowym, zastępcą przełożonego zakonnego, otrzymał kapelanię w Warcie, a w lipcu 1728 roku – po 11 latach kapłaństwa – przybył do łódzkiej wsi Łagiewniki.
Klasztor łagiewnicki powstał przy niewielkiej kapliczce, gdzie – jak mówią podania historyczne – miał objawiać się cieśli Jerzemu święty Antoni z Padwy. W miejscowym kościele ks. Chyliński służył ludności jako spowiednik, miejscowy egzorcysta, kaznodzieja i nauczyciel religii. Nie był obojętny na biedę i niedostatek. Rozpoczął więc wydawanie posiłków dla najuboższych, organizował dla nich opał na zimę, odzież i inne potrzebne do życia środki. Nie ograniczał się tylko do pomocy materialnej, ale za wszystkich codziennie gorąco i serdecznie się modlił. Nikt, kto przychodził i prosił o pomoc, bez niej nie odszedł.
Gdy wiosną i jesienią bracia z klasztoru wyruszali na kwestę, ojciec Rafał zawsze chętny do pracy biegł służyć pomocą. Z zebranych produktów część przekazywał „swoim biednym”, bo tak właśnie o nich mówił. Ale i oni nazywali go swoim ojcem. „Nasz Rafał, on dla nas jak biskup, który czuwa na Kościołem. Biskup w podartym i cerowanym habicie, ze spracowanymi rękami, o otwartym i pełnym miłości sercu” – przekazała ludową opowieść tradycja.
Sława świętości i pobożności zakonnika z Łagiewnik sięgała daleko, wielu ludzi bogatych prosiło go o pomoc duchową, a ubogich – o materialną. Gdy chorował ktoś w okolicy, posyłając po księdza, proszono zawsze o ojca Rafała, „biskupa z Łagiewnik”. Tak było i jesienią 1733 roku, gdy w jednym z dworów chorowała pewna dama. Od kilku dni nie wstawała z łóżka, a jej godziny były policzone. Przybył zakonnik, po modlitwie i nałożeniu świętych olejów panna Carska-Bartoszewska odzyskała zdrowie. Po tym zdarzeniu, zwanym w okolicy „cudem uzdrowienia”, sława zakonnika wzrosła jeszcze bardziej.
Niecały rok później miało miejsce kolejne cudowne zdarzenie. Oto w małej wiosce Koźle, położnej w dalekim sąsiedztwie Łagiewnik, chorowała śmiertelnie córeczka dziedziców Micińskich. Gdy doktorzy i znachorzy rozłożyli już ręce, posłano po zakonnika. Przyjechał, kiedy dziecko było już w agonii. O. Rafał natychmiast udzielił dziecku Chrztu świętego i rozpoczął modlitwy, a dziecko zaczęło się ruszać i płakać. Z dnia na dzień zdrowiało. W tydzień później rodzice z dzieckiem udali się w dziękczynnej pielgrzymce do świątyni św. Antoniego z Padwy.
Pod koniec listopada 1741 roku ojciec Rafał zaczął chorować, a rankiem 2 grudnia 1741 przyszła śmierć. Odbiła się szerokim echem wśród wszystkich, bo wszyscy go kochali. Biedni i bogaci, wykształceni i prości, wszyscy tłumnie przybyli na pogrzeb swego „biskupa ubogich i chorych”. Ojca Rafała pochowano w podziemiach kościoła w Łagiewnikach.
Franciszkanin pozostał w pamięci, sercach i modlitwach wielu ludzi. Już w kilka lat po jego śmierci modlono się przez jego wstawiennictwo do Boga w różnych intencjach. W 1772 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny, bo lud prosił, by za ofiarną służbę Bogu i ludziom wynieść o. Rafała do chwały ołtarzy.
Ojciec Rafał nie pozwalał o sobie zapomnieć. Oto na przełomie stycznia i lutego 1845 roku do jednej z okolicznych chat po kolędzie przyszedł zakonnik w pocerowanym habicie. Młoda kobieta, sama wychowująca czwórkę dzieci, po modlitwie zaproponowała nieznanemu księdzu ciepłą strawę, mówiąc, że nie ma nic więcej i nie da nic na ofiarę. Zakonnik zjadł, podziękował i poszedł dalej. Po kilku dniach, mniej więcej o tej samej porze, ten sam zakonnik przyszedł ponownie i przyprowadził wóz pełen różnego rodzaju żywności. Kobieta ze łzami w oczach przyjęła dar od zakonnika, zaprosiła go do domu, a on usiadł koło pieca, by się ogrzać. W jednej chwili ogarek wypadł z pieca i wypalił dziurę w pocerowanym już habicie. – Nic się nie stało – powiedział hojny gość, wstał, podziękował i poszedł dalej.
Uradowana kobieta postanowiła, że gdy śnieg stopnieje, uda się do Łagiewnik, by zakonnikowi podziękować za pomoc. Po wysłuchaniu Mszy Św. poszła do zakrystii, by odszukać zakonnika, który ją odwiedził. Gdy zaczęła zakrystianowi opisywać wygląd mnicha, ten stwierdził, że nikt taki w klasztorze nie przebywa. Kobieta zauważyła jednak niewielki obrazek ojca Rafała. – To ten – powiedziała – to on był u mnie.
– On nie żyje – odpowiedział zakrystianin. – Jak to, był u mnie, pomógł mi, a w habicie wypaliła mu się dziura.
Franciszkanin pożegnał kobietę, uznając ją za niespełna rozumu. Kiedy jednak po jakimś czasie otwarto trumnę z ciałem świętobliwego zakonnika, w habicie zauważono wypaloną dziurę. Zakrystianin przypomniał sobie kobietę i opowiedział jej historię, a całe zdarzenie uznano za kolejny cud.
Takich i podobnych sytuacji było wiele. Niektóre spisano, niektóre znamy z przekazu ustnego. Zakonnik z Łagiewnik został wyniesiony na ołtarze przez papieża Jana Pawła II i ogłoszony błogosławionym 9 czerwca 1991 roku w Warszawie. Jego liturgiczne wspomnienie przypada 2 grudnia każdego roku.
Ciało bł. Rafała Chylińskiego zachowało się i spoczywa w trumnie w bocznym ołtarzu w Sanktuarium św. Antoniego z Padwy w Łodzi-Łagiewnikach. Pamięć i kult brata z Łagiewnik była i jest żywa także i dziś.
ks. Paweł Kłys/www.archidiecezja.lodz.pl