Benedykt XVI. Kilka myśli…

Kard. Joseph Ratzinger, później papież Benedykt XVI, podobnie, jak Jan Paweł II zostawił po sobie bogatą spuściznę, w postaci licznych tekstów. Możemy je czytać, studiować, kontemplować. Radio Niepokalanów, przy różnych okazjach, korzystało z bogactwa inspirujących myśli, zmarłego 31 grudnia, papieża – emeryta i przybliżało Państwu jego słowa. Przypominamy niektóre z tych myśli, publikowane najczęściej na stronie internetowej Radia Niepokalanów i w mediach społecznościowych Radia i Fundacji Radia Niepokalanów.  

***

„W tych pierwszych dniach roku jesteśmy zachęcani, by uważnie rozważyć znaczenie obecności Maryi w życiu Kościoła i w naszym życiu osobistym. Zawierzajmy Jej siebie, aby kierowała naszymi krokami w tym nowym czasie, który Pan nam daje, i aby pomagała nam być prawdziwymi przyjaciółmi Jej Syna, a tym samym również odważnymi budowniczymi Jego królestwa w świecie, królestwa światła i prawdy.”

„Jeżeli nie ma Boga w twoim życiu, wszystko inne się nie sprawdzi. To tak, jakby zapiąć źle pierwszy guzik: wówczas wszystkie inne też są źle zapięte i trzeba zacząć znowu od góry.”

„Możecie być pewni, że życie oddane Bogu nigdy nie jest zmarnowane”.

„Człowiek żyje, dopóki czeka, dopóki w jego sercu żyje nadzieja. I po jego oczekiwaniach rozpoznaje się człowieka: naszą „postawę” moralną i duchową można zmierzyć tym, na co czekamy, w czym pokładamy nadzieję”

„Wołajmy do Boga, aby pomógł ludziom opamiętać się i zrozumieć, że przemoc nie buduje pokoju, ale rodzi tylko dalszą przemoc – potęgujące się zniszczenie, które sprawia, że w ostatecznym rozrachunku przegrywają wszyscy (…) Czas miniony nie jest tylko przeszłością. W jakiś sposób dotyczy nas wszystkich i wskazuje drogi, którymi nie należy iść, jak też drogi, którymi pójść można.”
/Benedykt XVI, Auschwitz-Birkenau, 2006/

„Paść na kolana przed Bogiem obecnym w Eucharystii oznacza wyznanie wolności. Kto składa hołd Jezusowi, ten nie musi się kłaniać żadnej ziemskiej potędze”.

„Z dzisiejszego kryzysu wyjdzie Kościół jutra. Kościół, który wiele utracił, stanie się maluczkim i będzie musiał zaczynać od początku. Nie będzie już mógł wypełnić wiernymi świątyń, które zostały zbudowane w okresach wielkiej „koniunktury”. Wraz z liczbą swoich zwolenników utraci wiele przywilejów w społeczeństwie, ale będzie się czuł silniejszy niż dotychczas, bo będzie dobrowolną wspólnotą, złożoną ze zdecydowanych ludzi. Jako mała społeczność będzie o wiele mocniej angażował inicjatywę swoich poszczególnych członków. W wierze i modlitwie pozna znowu swoje właściwe centrum, a sakramenty przeżywać będzie znowu jako służbę Bożą, a nie jako problem struktury liturgicznej.”