2 lipca – Wspomnienie Matki Bożej Licheńskiej – Bolesnej Królowej Polski

Obraz Matki Bożej Licheńskiej jest czczony publicznie od 1852 roku. Koronę papieską otrzymał 15 sierpnia 1967 roku. W dniu 7 czerwca 1999 roku modlił się przed nim papież Jan Paweł II. Ikonografia obrazu nawiązuje do bolesnych tajemnic zbawczego Odkupienia i trudnych dziejów narodu polskiego (za brewiarz.pl)


Wizerunek Matki Bożej Licheńskiej znajduje się w głównym ołtarzu bazyliki mniejszej w Licheniu Starym. Jest to olejna kopia obrazu Matki Bożej z Rokitna Wielkopolskiego. Namalowany został w drugiej połowie XVIII w. nieznany z imienia i nazwiska artysta na cienkiej, modrzewiowej desce ukazał pełną smutku Najświętszą Maryję Pannę. Przymknięte, spuszczone oczy nadają młodej i delikatnej twarzy o perłowo-różowej karnacji wyraz melancholijnego zamyślenia. Maryja spogląda na rozpostartego na Jej piersiach orła białego w koronie. Głowa Jej okryta jest spływającą na ramiona złotą szatą, bogato zdobioną ornamentami roślinno-kwiatowymi, wysadzaną rozetami z ozdobnych kamieni. Brzegi szaty przyozdobione zostały symbolami męki Pańskiej. Nad głową Maryi dwie postacie anielskie unoszą koronę. Cudowny Obraz w 1967 roku udekorował papieską koroną Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński.

Niezwykły jest fakt, iż ten malutki obrazek, przeznaczony pierwotnie do prywatnych modlitw, stał się obiektem kultu. Płynąca z niego moc daje nadzieję każdemu, kto przed nim uklęknie, spojrzy w oczy Matki Najświętszej i powierzy się Jej matczynej opiece. Za przyczyną Maryi dokonują się cudowne uzdrowienia nie tylko ciała, ale przede wszystkim duszy. Wota zawieszone w prezbiterium bazyliki licheńskiej są świadectwem wysłuchanych modlitw i próśb.

Obraz kilka razy był odnawiany, jednakże twarz Matki Bożej pozostała nienaruszona. Ostatnim, najbardziej gruntownym pracom konserwatorskim poddano go w listopadzie 1965 r. przed uroczystą koronacją. Właściwy blat obrazu o wymiarach 9,5 x 15,5 cm został wpuszczony w otwór wyżłobiony w większej desce, posiadającej wymiary 16 x 25 cm, przez co powiększono jego pierwotna wielkość (za: Jerzy Pietrusiński magister Historii Sztuki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie/www.lichen.pl)


HISTORIA SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ LICHEŃSKIEJ

Historia o żołnierzu, który odnalazł Matkę Bożą

Tomasz Kłossowski był dziedzicem oraz właścicielem pięknego pałacu i ziemi pod Izbicą Kujawską. Za udział w powstaniach i walkach niepodległościowych pozbawiono go majątku. Tomasz opuścił rodzinne strony i przyjechał do Izabelina koło Lichenia, gdzie wybudował kuźnię. W 1813 r. brał udział w Bitwie Narodów pod Lipskiem. Tam został ciężko ranny. Nie chcąc umierać na obcej ziemi, wziął do ręki medalik i zaczął modlić się prosząc Matkę Bożą, by go uratowała.

Nagle przed żołnierzem zjawiła się Kobieta w koronie na głowie i amarantowym płaszczu. Do piersi przyciskała białego orła. Ranny rozpoznał w niej Matkę Bożą. Obiecała mu, że zdrowy powróci do Ojczyzny oraz poleciła, by odnalazł obraz z Jej wizerunkiem i przyniósł go w rodzinne strony, aby ludzie mogli modlić się przed nim i doznawać łask w trudnych czasach.

Tomasz wyzdrowiał, w 1814 r. powrócił do Izabelina. Pamiętał o prośbie Matki Bożej. Długo wędrował po całym kraju poszukując właściwego obrazu.

We wrześniu 1836 r. Tomasz wybrał się na pielgrzymkę do Częstochowy. W drodze powrotnej, we wsi Lgota, zauważył modlących się pielgrzymów. Podszedł bliżej i w kapliczce zobaczył maleńki obrazek Matki Bożej, przypominający dokładnie wizerunek Tej, która mu się objawiła. Udał się do właściciela pola – niemieckiego protestanta, który za darmo oddał mu obraz. Uradowany powrócił do Izabelina, a znaleziony obraz zawiesił w domu. Obraz namalowany był na desce. Nie znano jego autora. Późniejsze badania historyków sztuki wykazały, że powstał najpewniej w połowie XVIII wieku.

W 1844 r. kowal poważnie zachorował. Bliski śmierci modlił się i z nadzieją spoglądał na wizerunek Maryi wiszący nad jego łóżkiem. Podczas snu, tak jak przed laty, ukazała mu się Matka Boża, prosząc, by Tomasz przeniósł Jej obraz w miejsce publiczne. Gdy wrócił do zdrowia oprawił obrazek i zawiesił na sośnie w lesie grąblińskim. I tak, w 1844 r. Matka Boża zawędrowała w miejsce, w którym już za kilka lat miały dziać się rzeczy niezwykłe. Ale Tomasz Kłossowski nie doczekał tego – zmarł 7 sierpnia 1848 r.

Stopy na piasku

Grąblin w XIX w. był wioską liczącą 219 mieszkańców. Należał do majątku rodziny Kwileckich, który składał się z folwarku, leśniczówki oraz pól dworskich i włościańskich. Przez las grąbliński prowadziła droga z Grąblina do kościoła parafialnego w Licheniu. Mikołaj Sikatka – miejscowy pasterz, który każdego dnia w tym lesie wypasał bydło, często odwiedzał kapliczkę z obrazem.

Mikołaj Sikatka urodził się 10 grudnia 1787 r. Był najmłodszym z trójki dzieci Wojciecha i Magdaleny Sikaczów. Mikołaj lubił przychodzić do kapliczki. Pilnował tu porządku i modlił się. W maju 1850 r., koło południa bydło odpoczywało na łące, a Mikołaj swoim zwyczajem modlił się na różańcu. Nagle zobaczył, że w jego stronę idzie Kobieta ubrana w długą, jasną suknię. Był pewien, że to któraś z gospodyń niesie mu posiłek. Chciał zawołać, by Kobieta uważała, bo łąka w tym miejscu była grząska, ale nim zdążył odezwać się Ta stanęła przed nim. Poprosiła, aby Mikołaj ogłosił ludziom, że zbliża się kara za grzechy – zaraźliwa choroba. Mówiła o konieczności pokuty, nawrócenia i modlitwy, szczególnie różańcowej. Dodała, że jeśli ludzie się poprawią, to kary nie będzie. Mikołaj bał się, że ludzie mu nie uwierzą i go wyśmieją, dlatego nikomu nie powiedział o tym, co wydarzyło się tego dnia w lesie.

Maryja jeszcze kilka razy ukazała się Mikołajowi. W lipcu spotkał ją przy sośnie, na której wisiał obrazek zawieszony przez Kłossowskiego. Zganiła wtedy Mikołaja, że nie wezwał ludzi do pokuty. Rozmawiała z nim o zarazie, która wybuchnie. Chciała, aby obraz był przeniesiony w godniejsze miejsce i odbierał publiczną cześć.

Podczas ostatniego widzenia, 15 sierpnia Matka Boża wyglądała inaczej. Ubrana była jak królowa w amarantowy płaszcz ozdobiony na brzegach symbolami Męki Pańskiej, a w ręku trzymała białego orła. Znów wezwała do porzucenia grzesznego życia, do pokuty, trzeźwości i do modlitwy różańcowej. Prosiła o zebranie jałmużny z przeznaczeniem na trzy Msze Święte przebłagalne. To podczas tego ostatniego spotkania – jak głosi tradycja – Maryja pozostawiła na piasku ślady swoich stóp.

Mikołaj zrozumiał, że dłużej nie może milczeć i o wszystkim opowiedział licheńskiemu proboszczowi – ks. Florianowi Kosińskiemu oraz sołtysowi. Ludzie, gdy się o tym dowiedzieli, zaczęli wyśmiewać starca. Z powodu wspominania przez Mikołaja o Postaci z białym orłem sprawą zainteresowały się władze rosyjskie. Pod groźbą kary nakłaniano Mikołaja, by odwołał zeznania złożone przed wójtem i naczelnikiem. Rozwieszono obwieszczenia, w których informowano, że pogłoski o objawieniu się Maryi są oszustwem wymyślonym przez starca. Sikatka nie przestraszył się i nie odwołał ani jednego słowa. W tej sytuacji lekarz powiatowy uznał, że Mikołaj jest chory psychicznie. Kazał ogolić mu głowę, puszczać krew i osadzić w więziennym szpitalu. Mikołaj znosił to wszystko z cierpliwością.

Nawróćcie się

W 1852 r. w Polsce wybuchła epidemia cholery. W niektórych wioskach umierały całe rodziny. Wtedy właśnie przypomniano sobie słowa, które Matka Boża skierowała do Mikołaja. Ludzie zaczęli gromadzić się w grąblińskim lesie przed Jej wizerunkiem błagając o uzdrowienie. Wielu, których choroba oszczędziła przypisywało ten cud wstawiennictwu Maryi.

Pamiętając o prośbie Matki Bożej, mieszkańcy wsi Trzyborki zebrali pieniądze i przy drodze prowadzącej z Grąblina do Lichenia wybudowali tzw. Białą Kaplicę, do której 23 sierpnia 1852 r. przeniesiono wiszący do tej pory na sośnie wizerunek Najświętszej Pani. Kaplica stanęła w miejscu, gdzie Matka Boża po raz ostatni ukazała się Mikołajowi Sikatce. Kaplica przetrwała do 1943 r., kiedy to zniszczyli ją hitlerowcy.

Wieść o uzdrowieniach szybko rozeszła się po okolicy. Przed kaplicą ustawiono skarbonkę, do której wierni hojnie składali ofiary. W ciągu kilku tygodni do Grąblina przybyły tysiące pielgrzymów. Widząc to, proboszcz parafii ks. Florian Kosiński, 5 września 1852 r. napisał pismo do biskupa kaliskiego Walentego Tomaszewskiego, w którym poinformował o objawieniach i o kulcie, jakim pielgrzymi zaczęli otaczać obraz. Po kilku dniach biskup Tomaszewski wysłał do Grąblina specjalną komisję, której przewodniczył ks. dziekan Michał Sompoliński.

Tymczasem przed kapliczką gromadziły się coraz większe tłumy. Wierni zdecydowali, że na miejscu objawień zbudują świątynię i przeniosą do niej obraz. Na to jednak nie zgodziły się władze kościelne, które postanowiły przenieść obraz Matki Bożej do Lichenia. Liczono na to, że w ten sposób uda się dokończyć rozpoczętą kilka lat wcześniej z inicjatywy hrabiny Izabeli Kwileckiej budowę nowej świątyni. Uroczystość przeniesienia obrazu odbyła się 29 września 1852 r. Przybyły na nią rzesze pielgrzymów, duchowieństwo, władze świeckie. Żandarmeria carska pilnowała porządku. Wysłannikiem biskupim był kanonik kolegiaty kaliskiej ks. Leopold Wałowski. To on przeniósł obraz z Grąblina do Lichenia i umieścił w głównym ołtarzu kaplicy cmentarnej, która chwilowo pełniła rolę kościoła parafialnego. Mikołaj nie mógł wziąć udziału w tej uroczystości – cały czas siedział w więzieniu. Wypuszczono go dopiero miesiąc później. Nie doczekał też końca budowy nowego kościoła pw. św. Doroty, do którego 19 września 1857 r. przeniesiono obraz, ponieważ zmarł 21 kwietnia 1857 r. Miał wówczas 70 lat. Jego grobowiec znajduje się w pobliżu dawnej kaplicy cmentarnej przebudowanej później na kościół pw. Matki Bożej Częstochowskiej.

Jeszcze jeden cud

Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej pozostał w kościele św. Doroty aż do II wojny światowej. W 1940 r. hitlerowcy aresztowali proboszcza licheńskiej parafii ks. Jana Przydacza, a kościół zamienili w salę wykładową i sypialnię hitlerjugend. Tu także wychowawczyni hitlerowskiej młodzieży – Berta Bauer, bluźniąc Bogu strzelała do krzyża zawieszonego na wieży kościoła. Twierdziła, że gdyby Bóg istniał z pewnością za ten czyn zostałaby ukarana. W niedługim czasie w tragiczny sposób zginęła. Przestrzelony krzyż znajduje się dziś w podziemiach kościoła Matki Bożej Częstochowskiej. W czasie wojny Niemcy niszczyli wszystko, co wpadło im w ręce: dokumenty, szaty liturgiczne, ołtarze, rzeźby. Jesienią 1942 r. zainteresowali się obrazem i wiszącymi przy nim wotami. Weszli do kościoła i ciągnęli za linki, które uruchamiały mechanizm zasłaniający obraz. Ale linki zacięły się. Żandarmi szarpali, aż w końcu wezwali na pomoc organistę Bolesława Lisowskiego. Ten, ponieważ grożono mu śmiercią, też próbował odsłonić obraz, ale bez skutku. Gdy Niemcy wyszli z kościoła organista jeszcze raz pociągnął za sznurek i bez trudu uruchomił mechanizm. Odczytał to jako niezwykłe zdarzenie i tej samej nocy przy pomocy parafian wykradł obraz, by uchronić go przed zniszczeniem. Początkowo zawiesił go nad swoim łóżkiem w organistówce. Gdy Niemcy zaczęli przeszukiwać domy, wywiózł obraz do Jana Kietlińskiego w Malińcu. Po zakończeniu wojny obraz powrócił do kościoła.

Marianie w Licheniu

W 1949 roku licheńską parafię otrzymali pod opiekę zakonnicy ze Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia NMP. Parafia powoli podnosiła się z wojennych zniszczeń.
Z okazji obchodów jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski, 15 sierpnia 1967 roku, na mocy dekretu papieża Pawła VI, prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński, który jako kleryk przebywał w Licheniu i otrzymał tu łaskę uzdrowienia, ukoronował Cudowny Obraz koroną papieską. W uroczystości uczestniczyli licznie zgromadzeni biskupi, kapłani, siostry zakonne i wielotysięczna rzesza wiernych. Od tego wydarzenia rozpoczął się znaczący rozwój licheńskiego Sanktuarium.

Nowa świątynia

W 1993 roku księża marianie, pod przewodnictwem ówczesnego kustosza Sanktuarium ks. Eugeniusza Makulskiego MIC, postanowili rozpocząć budowę świątyni godnej Matki Bożej Licheńskiej. Już rok później, w 1994 roku, na placu poświęconym przez ks. abpa Józefa Kowalczyka ruszyły pierwsze prace budowlane. 25 maja 1995 roku prymas Polski kardynał Józef Glemp wmurował kamień węgielny.
Najważniejszym momentem w czasie budowy bazyliki była wizyta papieża Jana Pawła II, jaka miała miejsce w czerwcu 1999 roku. Specjalnie na tę okazję Cudowny Obraz przeniesiono na noc do prywatnej kaplicy Jana Pawła II w apartamentach papieskich, a nad ranem do ołtarza polowego zbudowanego na schodach bazyliki. 7 czerwca Ojciec Święty zwiedził budowaną świątynię, a w czasie nabożeństwa pobłogosławił nowy kościół.

12 czerwca 2004 roku nuncjusz papieski ks. abp Józef Kowalczyk dokonał poświęcenia nowej świątyni.
Na wniosek ks. bpa Wiesława Alojzego Meringa, ordynariusza diecezji włocławskiej, w lutym 2005 roku Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przyznała licheńskiej świątyni tytuł bazyliki mniejszej.

W tym samym roku, 2 lipca, w bazylice po raz pierwszy obchodzono uroczystość odpustową ku czci Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej. Rok później – 2 lipca 2006 roku – dziesiątki tysięcy wiernych uczestniczyły w podniosłej uroczystości przeniesienia Cudownego Obrazu z kościoła św. Doroty do ołtarza głównego bazyliki. W 2007 roku na placu przed bazyliką odbyła się beatyfikacja założyciela marianów, od 5 czerwca 2016 roku już św. o. Stanisława od Jezusa i Maryi Papczyńskiego.

Sanktuarium dziś

Dziś Licheń jest miejscem, do którego przybywa rocznie ok. 1 mln pielgrzymów. Najczęściej są to ludzie prości, pragnący uporządkować swoje życie przez dobrze przeżytą spowiedź oraz pogłębić i umocnić relację z Jezusem i Jego Matką. Sanktuarium, oprócz zwykłej pracy duszpasterskiej, prowadzi między innymi Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym, Centrum Formacji Maryjnej „Salvatoris Mater”, Hospicjum dla osób nieuleczalnie chorych w ostatnim etapie ich ziemskiego życia oraz Ośrodek Wsparcia Płodności „NaProTechnologia”, pomagający małżeństwom starającym się o dar potomstwa.

Ks. Adam Stankiewicz*
* Przypominamy ks. Adam Stankiewicz jest autorem audycji „Śladami Maryi”, emitowanymi na antenie Radia Niepokalanów w każdą sobotę o 13.15; powtórki w czwartki o 20.30.


Modlitwa do MB Licheńskiej
W SMUTKU I NIEPOKOJU SERCA

Maryjo,
nachyl ucha miłosierdzia ku prośbie mojej
i oddal ode mnie smutek.
Do stóp Twoich
i przed oczy miłosierne Twojego Syna
składam ten krzyż mój i oddaję Ci go,
abyś pomogła mi dźwigać go
według upodobania Twego Syna!
Maryjo, pośredniczko łask,
jeżeli to jest wolą Bożą,
oddal ten kielich smutku ode mnie.
Jeżeli Chrystus postanowił,
że smutek ten dalej jeszcze mam znosić,
to wyproś mi dar cierpliwości.
Ty wiesz, jak jestem słaby i nędzny.
Ty wiesz, że nie mógłbym nieść długo krzyża
o własnych siłach.
Amen.

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…